Wilczyca zmierzyła ich groźnym wzrokiem, jednak nie
zaatakowała. Jakby czekała na ich ruch. Z nieba zaczęły bić pioruny, które
rozświetlały ciemność na świecie. Krople deszczu w coraz większym skupisku
spadały na ziemię pozostawiając wszędzie ślady swojej działalności.
Zdenerwowana bestia przejechała swymi ostrymi i długimi pazurami po kamiennej
podłodze w świątyni robiąc niemałe wgłębienia. Warknęła ostrzegawczo ukazując
swoje białe kły.
- Psina się zdenerwowała? – Zaśmiał się Salamander, a jego ręce zaczął otaczać ogień. (Nowość >.<)
- Rozprawimy się z Tobą.
- I będzie po sprawie. – Skwitowała Szkarłatnowłosa. – Trójka magów wyszła przed bestię. Wszyscy uśmiechali się, jakby miała to być tylko zabawa dla zajęcia czasu. Jedynie Magini Gwiezdnej Energii nadal stała w miejscu i uważnie przyglądała się całemu zdarzeniu. Intensywnie nad czymś myślała. Jedna jej połowa chciała dołączyć do przyjaciół, aby pomóc im w pokonaniu wilka. Wtedy byłoby po sprawie. Ogień znów by zapłonął, a oni zniszczyliby pergamin i wrócili happy do wioski. Druga połowa jednak chciała rozegrać to inaczej. Złośliwy czas nie pomagał. Płynął za szybko. Jakby on sam chciał, żeby to wszystko już się skończyło. Jedna sekunda, a zabłysło ostrze miecza, zatańczył ogień z lodem. Zanim zdążyła krzyknąć „NiE”, było już po wszystkim. Bestia leżała nieruchomo na ziemi. W powietrzu unosiły się jeszcze resztki pyłu i kurzu. Zwycięscy dumnie stali pochyleni nad ciałem wilka. Blondwłosa westchnęła tylko głęboko na samą myśl o tym, że już po wszystkim.
- A ty czemu nie walczyłaś, Lucy? – Spytał zdziwiony Salamander.
- Ja.. Po prostu mam inne przeczucia. – Odparła. W jej głosie dało wyczuć się nutkę strachu.
- Inne przeczucia? – Powtórzyli. Nagle poczuli jak coś przygniata ich do ziemi. Wielka łapa uzbrojona w śmiercionośne szpony przygwoździła ich do ziemi. Zdezorientowani magowie próbowali wyswobodzić się z uścisku. Ledwo co mogli złapać oddech, a co najgorsze, nie mogli użyć magii. Wilk uniósł się dumnie i spojrzał na nich z góry. Zmrużył swe krwiste ślepia, jakby sobie o czymś przypomniał. Po chwili wyswobodził zdziwionych magów z uścisku.
- Odejdźcie stąd. – Mruknął bez entuzjazmu ,odwracając się, oddalił.
- Czekaj! Nie chcesz nas…. Zabić? – Powiedział Gray.
- I tak czeka Was o wiele gorsza kara, niż śmierć.
- Gorsza, niż śmierć? Dlaczego więc nie pomogłaś mieszkańcom? – Magini Gwiezdnej Energii wyszła przed tłum kłócących się o jakąś bzdurę przyjaciół.
- Lucy… - Rzekła wilczyca, jakby wystraszona samą obecnością blondwłosej. Po chwili jednak westchnęła i siadła naprzeciwko magów. – To będzie zupełnie inna opowieść, niż ta, którą usłyszeliście od tej kobiety.
- Czekaj. Ta zakapturzona postać, wtedy podczas uczty. To byłaś ty? – Wilczyca kiwnęła głową i dalej ciągnęła.
- Wtedy, gdy przypieczętowaliśmy kontrakt własną krwią. Wtedy, przez jakiś czas było dobrze. Kochałam tam przychodzić. Codziennie urządzaliśmy uczty. Bawiliśmy się, piliśmy i tańczyliśmy, aż do upadłego. Był tam pewien człowiek. Zwał się Savlar. Nikt nie wiedział o nim praktycznie nic. A może to były tylko kłamstwa? Ta wioska. Ci ludzie. Żyją już parę tysięcy lat.
- Parę tysięcy?! – Powtórzyli zszokowani magowie.
- Owszem. Te wydarzenia, o których Wam opowiadam, miały miejsce parę tysięcy lat temu. Zacznijmy może od tego, że jestem nieśmiertelna. Savlar, o którym Wam wcześniej wspomniałam zajmował się czarną magią. Tak. Był czarnym magiem śmierci. Wkręcił całą wioskę i mieszkańców do pewnego projektu, który miał zamiar wskrzesić smoka apokalipsy. Udało mu się. Ich plan jednak wyszedł z pod kontroli. Smok, który został wskrzeszony nie słuchał rozkazów maga Savlar’a. W sumie to się temu nie dziwię. – Westchnęła. – Rozpętał piekło w wiosce. Znalazł się jednak pewien człowiek. Jego imienia nie znał nikt. Również był magiem, jednak nikt o tym nie wiedział. Posiadał tak potężną moc, że zapieczętował moc smoka w tym o to pergaminie. Legendy powiadają również, że starzec był białym smokiem, który miał uratować świat przed apokalipsą. Może i tak było. Na mieszkańców wioski spadła kara. Kara nieśmiertelności. Żyją oni w zupełnie innym świecie w nocy zamieniając się w żądzy krwi demony. Jedynie spalenie tego pergaminu uwolni ich od klątwy, jednak jeśli to zrobią smok powróci. – Skończyła swoją opowieść wilczyca i spojrzała się na magów, którzy wyglądali jakby umarli. Po dłuższej chwili dopiero odzyskali zdrowe zmysły.
- A nie da się tego inaczej rozwiązać? – Spytał mag lodu.
- Rozwalić! – Ryknął Natsu, za co oberwał w sam środek czaszki od Szkarłatnowłosej.
- Nie! Musi być inny sposób.
- I jest. – Wtrąciła wilczyca. Wszyscy spojrzeli się na nią zaciekawieni jej słowami. – Chodzi tu o coś bardzo cennego.
- Cennego?
- Chodzi o życie. – Wstała i podeszła do jednego z kamiennych stołów, który znajdował się na środku jednej z sal świątyni. – Zrobię to.
- Nie możesz! – Krzyknęła Blondwłosa. Przyjaciele spojrzeli się na nią zdziwieni. – Ja.. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, jednak nie chcę, żebyś umarła. Sama się temu dziwię, jednak jakbym już kiedyś Cię znała. Pamiętam ten głos, to spojrzenie. Nie wiem jednak kim jesteś i nie mogę sobie przypomnieć.
- Rozumiem Cię. Nie przejmuj się tym. – Uśmiechnęła się lekko do magów. – Wy jesteście jeszcze młodzi. Całe życie przed Wami. Moje już się skończyło. – Spuściła smutno łeb. Nastała chwila milczenia, którą przerywało jedynie głośne sapanie bestii, oraz grzmoty wydawane przez niebo.
- Noc… - Szepnęła wilczyca jakby do siebie.
- Słucham?
- Jest noc. Cholera jasna! Musicie szybko stąd uciekać!
- Ale… - Nie dokończyła. Rozległ się przeraźliwy pisk. Nagle jakby wszystko stanęło w miejscu. Krople deszczu, grzmoty, a nawet błyskawice. Bicie serca, nierówne oddechy, drżenie rąk. Cieniste postacie wychodzące z podziemi. Ich puste czarne oczy bezsensownie wpatrywały się w przybyszów. Wszystko co dotknęły obumierało. Były wszędzie. W ten rozległo się wycie. W ciemnej zieleni znowu zabłysły czerwone ślepia. Nagle zza drzew wyszła bestia. Jego ciało pokryte było licznymi zadrapaniami, lub po prostu tego ciała nie było. Z paszczy skapywała krew, która barwiła ziemię. Ostre jak brzytwa kły wyszczerzone były w szyderczym uśmiechu. Każdy krok wykonany przez to stworzenie powodował ból dla Matki Ziemi. Obok bestii kroczył zamaskowany mężczyzna. W prawej dłoni dzierżył bicz. Twarz miał zakrytą. Wilczyca warknęła ostrzegawczo. Pan, wraz ze swym stworzeniem stanęli.
- Dawno się nie widzieliśmy. – Mężczyzna zdjął kaptur ukazując puste, białe oczy i szatański uśmiech na twarzy.
- Savlar. – Warknęła wilczyca w każdej chwili gotowa do ataku. Znów wszystko zaczęło żyć w normalnym rytmie. Błyskawice otwierały niebo ukazując światu swe oblicze, krople deszczu zostawiały swoje ślady na ziemi, niespokojne zostało tylko bicie serca…
- Psina się zdenerwowała? – Zaśmiał się Salamander, a jego ręce zaczął otaczać ogień. (Nowość >.<)
- Rozprawimy się z Tobą.
- I będzie po sprawie. – Skwitowała Szkarłatnowłosa. – Trójka magów wyszła przed bestię. Wszyscy uśmiechali się, jakby miała to być tylko zabawa dla zajęcia czasu. Jedynie Magini Gwiezdnej Energii nadal stała w miejscu i uważnie przyglądała się całemu zdarzeniu. Intensywnie nad czymś myślała. Jedna jej połowa chciała dołączyć do przyjaciół, aby pomóc im w pokonaniu wilka. Wtedy byłoby po sprawie. Ogień znów by zapłonął, a oni zniszczyliby pergamin i wrócili happy do wioski. Druga połowa jednak chciała rozegrać to inaczej. Złośliwy czas nie pomagał. Płynął za szybko. Jakby on sam chciał, żeby to wszystko już się skończyło. Jedna sekunda, a zabłysło ostrze miecza, zatańczył ogień z lodem. Zanim zdążyła krzyknąć „NiE”, było już po wszystkim. Bestia leżała nieruchomo na ziemi. W powietrzu unosiły się jeszcze resztki pyłu i kurzu. Zwycięscy dumnie stali pochyleni nad ciałem wilka. Blondwłosa westchnęła tylko głęboko na samą myśl o tym, że już po wszystkim.
- A ty czemu nie walczyłaś, Lucy? – Spytał zdziwiony Salamander.
- Ja.. Po prostu mam inne przeczucia. – Odparła. W jej głosie dało wyczuć się nutkę strachu.
- Inne przeczucia? – Powtórzyli. Nagle poczuli jak coś przygniata ich do ziemi. Wielka łapa uzbrojona w śmiercionośne szpony przygwoździła ich do ziemi. Zdezorientowani magowie próbowali wyswobodzić się z uścisku. Ledwo co mogli złapać oddech, a co najgorsze, nie mogli użyć magii. Wilk uniósł się dumnie i spojrzał na nich z góry. Zmrużył swe krwiste ślepia, jakby sobie o czymś przypomniał. Po chwili wyswobodził zdziwionych magów z uścisku.
- Odejdźcie stąd. – Mruknął bez entuzjazmu ,odwracając się, oddalił.
- Czekaj! Nie chcesz nas…. Zabić? – Powiedział Gray.
- I tak czeka Was o wiele gorsza kara, niż śmierć.
- Gorsza, niż śmierć? Dlaczego więc nie pomogłaś mieszkańcom? – Magini Gwiezdnej Energii wyszła przed tłum kłócących się o jakąś bzdurę przyjaciół.
- Lucy… - Rzekła wilczyca, jakby wystraszona samą obecnością blondwłosej. Po chwili jednak westchnęła i siadła naprzeciwko magów. – To będzie zupełnie inna opowieść, niż ta, którą usłyszeliście od tej kobiety.
- Czekaj. Ta zakapturzona postać, wtedy podczas uczty. To byłaś ty? – Wilczyca kiwnęła głową i dalej ciągnęła.
- Wtedy, gdy przypieczętowaliśmy kontrakt własną krwią. Wtedy, przez jakiś czas było dobrze. Kochałam tam przychodzić. Codziennie urządzaliśmy uczty. Bawiliśmy się, piliśmy i tańczyliśmy, aż do upadłego. Był tam pewien człowiek. Zwał się Savlar. Nikt nie wiedział o nim praktycznie nic. A może to były tylko kłamstwa? Ta wioska. Ci ludzie. Żyją już parę tysięcy lat.
- Parę tysięcy?! – Powtórzyli zszokowani magowie.
- Owszem. Te wydarzenia, o których Wam opowiadam, miały miejsce parę tysięcy lat temu. Zacznijmy może od tego, że jestem nieśmiertelna. Savlar, o którym Wam wcześniej wspomniałam zajmował się czarną magią. Tak. Był czarnym magiem śmierci. Wkręcił całą wioskę i mieszkańców do pewnego projektu, który miał zamiar wskrzesić smoka apokalipsy. Udało mu się. Ich plan jednak wyszedł z pod kontroli. Smok, który został wskrzeszony nie słuchał rozkazów maga Savlar’a. W sumie to się temu nie dziwię. – Westchnęła. – Rozpętał piekło w wiosce. Znalazł się jednak pewien człowiek. Jego imienia nie znał nikt. Również był magiem, jednak nikt o tym nie wiedział. Posiadał tak potężną moc, że zapieczętował moc smoka w tym o to pergaminie. Legendy powiadają również, że starzec był białym smokiem, który miał uratować świat przed apokalipsą. Może i tak było. Na mieszkańców wioski spadła kara. Kara nieśmiertelności. Żyją oni w zupełnie innym świecie w nocy zamieniając się w żądzy krwi demony. Jedynie spalenie tego pergaminu uwolni ich od klątwy, jednak jeśli to zrobią smok powróci. – Skończyła swoją opowieść wilczyca i spojrzała się na magów, którzy wyglądali jakby umarli. Po dłuższej chwili dopiero odzyskali zdrowe zmysły.
- A nie da się tego inaczej rozwiązać? – Spytał mag lodu.
- Rozwalić! – Ryknął Natsu, za co oberwał w sam środek czaszki od Szkarłatnowłosej.
- Nie! Musi być inny sposób.
- I jest. – Wtrąciła wilczyca. Wszyscy spojrzeli się na nią zaciekawieni jej słowami. – Chodzi tu o coś bardzo cennego.
- Cennego?
- Chodzi o życie. – Wstała i podeszła do jednego z kamiennych stołów, który znajdował się na środku jednej z sal świątyni. – Zrobię to.
- Nie możesz! – Krzyknęła Blondwłosa. Przyjaciele spojrzeli się na nią zdziwieni. – Ja.. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, jednak nie chcę, żebyś umarła. Sama się temu dziwię, jednak jakbym już kiedyś Cię znała. Pamiętam ten głos, to spojrzenie. Nie wiem jednak kim jesteś i nie mogę sobie przypomnieć.
- Rozumiem Cię. Nie przejmuj się tym. – Uśmiechnęła się lekko do magów. – Wy jesteście jeszcze młodzi. Całe życie przed Wami. Moje już się skończyło. – Spuściła smutno łeb. Nastała chwila milczenia, którą przerywało jedynie głośne sapanie bestii, oraz grzmoty wydawane przez niebo.
- Noc… - Szepnęła wilczyca jakby do siebie.
- Słucham?
- Jest noc. Cholera jasna! Musicie szybko stąd uciekać!
- Ale… - Nie dokończyła. Rozległ się przeraźliwy pisk. Nagle jakby wszystko stanęło w miejscu. Krople deszczu, grzmoty, a nawet błyskawice. Bicie serca, nierówne oddechy, drżenie rąk. Cieniste postacie wychodzące z podziemi. Ich puste czarne oczy bezsensownie wpatrywały się w przybyszów. Wszystko co dotknęły obumierało. Były wszędzie. W ten rozległo się wycie. W ciemnej zieleni znowu zabłysły czerwone ślepia. Nagle zza drzew wyszła bestia. Jego ciało pokryte było licznymi zadrapaniami, lub po prostu tego ciała nie było. Z paszczy skapywała krew, która barwiła ziemię. Ostre jak brzytwa kły wyszczerzone były w szyderczym uśmiechu. Każdy krok wykonany przez to stworzenie powodował ból dla Matki Ziemi. Obok bestii kroczył zamaskowany mężczyzna. W prawej dłoni dzierżył bicz. Twarz miał zakrytą. Wilczyca warknęła ostrzegawczo. Pan, wraz ze swym stworzeniem stanęli.
- Dawno się nie widzieliśmy. – Mężczyzna zdjął kaptur ukazując puste, białe oczy i szatański uśmiech na twarzy.
- Savlar. – Warknęła wilczyca w każdej chwili gotowa do ataku. Znów wszystko zaczęło żyć w normalnym rytmie. Błyskawice otwierały niebo ukazując światu swe oblicze, krople deszczu zostawiały swoje ślady na ziemi, niespokojne zostało tylko bicie serca…
Ohayo! ^.^
Wene mam taką, że mucha nie siada hyhy ^3^ Rozdzialik dedykuję wszystkim czytającym, a szczególnie Kami - chan <3 I dziękuję Ci bardzo za komentarze :* Starałam się napisać dłuższy, ale pewnie mi nie wyszło. Gomen T.T Happy się na mnie obraził :P Nie odzywa się. Ale cóż, milczenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło :) Dziękuję, życzę miłego czytania i zapraszam do komentowania ^_^ Buziaaa <3
Ohh nieeee ! >.< Zaczęłam komentować aż mi tu nagle okno się zamknęło -_- Postaram się napisać mniej więcej taki sam komentarz wiec .. Ekhem :
OdpowiedzUsuńKochana jest Dłuższa notka ! Jej ! ^^ Ale dłuższa nie zaszkodzi :D Przy twoich pomysłach dłuższe noty są wskazane ! Trzymają w napięciu :D Oczywiście dziękuje za dedyka :D Na moim blogu jest kolejny rozdział :) Jeśli masz czas to nie obrażę się za komenta ^^ A co do tej opowieści to ... ja się boję ! >.> <,< *rozgląda się* Czuje na sobie ich wzrok ... HELP ! Demony na mnie patrzą ! ; c
No nic z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3 A i przeproś ode mnie Happego :D Chyba mnie już nie lubi ;( Buzka ! ~Weny ! :*
Hah, Uwielbiam! I czekam z niecierpliwością na następny wpis :3
OdpowiedzUsuń