Blondwłosa dziewczyna szła wąską uliczką ukochanego miasta, kierując się do swojego
lokum . Pomimo tak późnej pory wszędzie słychać było jeszcze głośne śmiechy
dzieci, oraz ludzi załatwiających swoje sprawy. Dziewczyna uśmiechnęła się
mimowolnie na samą myśl o tym, że zaraz da ukojenie zmęczonym mięśniom.
Przekręciła zamek w drzwiach i pchnęła je lekko. Zaskrzypiały one
niemiłosiernie. Weszła do środka od razu rzucając torbę na fotel. Napuściła do
wanny gorącej wody i dwoma płynnymi ruchami zrzuciła z siebie ubranie. Po
chwili poczuła jak wszystkie jej napięte mięśnie odpoczywają, jak całe
zmęczenie znika. Po orzeźwiającej kąpieli owinęła swoje nagie ciało w ręcznik i
wysuszyła włosy. Weszła do przepełnionego mrokiem pokoju i usiadła przy biurku.
Wyjęła czystą kartkę i pióro.
Kochana Mamo!
Nie martw się o mnie. Jest wszystko w porządku. Dzisiaj był zwykły dzień. Ciągłe bójki Natsu z Gray’em. Erza jak zwykle musiała ich uspokajać, z czego potem wyszedł niezły zamęt. Może jutro wybierzemy się na jakąś misję. Mam jednak jakieś złe przeczucia. Czuję, że coś złego się stanie. Nie wiem kiedy i gdzie, ale na pewno coś się stanie. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. W końcu co tu dużo mówić? Jesteśmy Fairy Tail! Poradzimy sobie.
P.S Nie mów tacie.
Gdy skończyła pisać list schowała go do pudełka, a ona sama szybko została otulona błogimi ramionami snu.
Nazajutrz obudziły ją hałasy dochodzące z kuchni. Otworzyła zaspane oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła godzina ósma. Westchnęła głęboko, wstała i poczłapała do ów źródła hałasów. Ten widok raczej nikogo by już nie zdziwił.
- O! Witaj, Lucy! Pomyśleliśmy, że przyjdziemy po Ciebie bo w końcu mamy się wybrać na misję! – Powiedział wesoło Natsu.
- Właśnie, właśnie! Ale zgłodnieliśmy i chcieliśmy sobie przygotować coś do jedzenia, ale jakoś tak wyszło… - Dodał Happy rozglądając się po brudnym pomieszczeniu. Dziewczyna z trudem powstrzymywała się od tego, aby im nie przywalić. Był jednak początek dnia, a ona nie chciała już sobie dalej psuć humoru.
- Dobra.. Tym razem Wam daruję. Idźcie poróbcie coś, a ja zrobię śniadanie.
- Aye sir! – Nie było im trzeba powtarzać. Blondwłosa uśmiechnęła się do siebie, po czym zaczęła przygotowywać posiłek.
Po śniadaniu cała trójka w dobrych nastrojach wyruszyła do gildii. Dzień był upalny (Czego nie można powiedzieć u nas >.< Wszędzie śnieg) Słońce parzyło niemiłosiernie. Każdy o zdrowych zmysłach szukał choćby odrobiny cienia. Nagle drzwi do gildii zostały otworzone pod wpływem mocnego kopnięcia.
- Jesteśmy! – Ryknął Natsu od razu wdając się w bójkę z Gray’em. Zostali jednak w porę zatrzymani przez Szkarłatnowłosą tyrankę.
- Nie mamy teraz czasu na bójki. Wyruszamy na misję.
- Aye sir! – Zasalutowali wszyscy.
Po jakimś czasie wszyscy siedzieli już w stalowej, ciężkiej maszynie, która miała ich zawieźć prosto do celu. Smoczy zabójca czuł, że z każdą sekundą jego choroba nasila się. Nagle dostał z pięści w brzuch od Erzy, która chciała ulżyć mu w cierpieniu. Salamander zgiął się w pół układając na kolanach tyranki.
- S-straszna…. – Wyjąkała Lucy.
- A tak w ogóle na czym polega ta misja? – Spytał mag lodu.
- Pewna wioska chcę zerwać kontrakt z bóstwem, którego świątynia leży na górze Haite. Jest to długa i niebezpieczna droga. Zwykły człowiek nie dotarł by na samą górę, dlatego zatrudnili do tego magów. Poza tym ponoć świątyni strzeże wielki wilk. Nikt by nie chciał ryzykować własnego życia.
- Dlatego to życie mamy ryzykować My tak? – Wtrąciła się Lucy. Szkarłatnowłosa kiwnęła potwierdzająco głową. Wszyscy spojrzeli się po sobie, a dalszą drogę przebyli w zupełnym milczeniu.
Kochana Mamo!
Nie martw się o mnie. Jest wszystko w porządku. Dzisiaj był zwykły dzień. Ciągłe bójki Natsu z Gray’em. Erza jak zwykle musiała ich uspokajać, z czego potem wyszedł niezły zamęt. Może jutro wybierzemy się na jakąś misję. Mam jednak jakieś złe przeczucia. Czuję, że coś złego się stanie. Nie wiem kiedy i gdzie, ale na pewno coś się stanie. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. W końcu co tu dużo mówić? Jesteśmy Fairy Tail! Poradzimy sobie.
P.S Nie mów tacie.
Gdy skończyła pisać list schowała go do pudełka, a ona sama szybko została otulona błogimi ramionami snu.
Nazajutrz obudziły ją hałasy dochodzące z kuchni. Otworzyła zaspane oczy i spojrzała na zegarek. Dochodziła godzina ósma. Westchnęła głęboko, wstała i poczłapała do ów źródła hałasów. Ten widok raczej nikogo by już nie zdziwił.
- O! Witaj, Lucy! Pomyśleliśmy, że przyjdziemy po Ciebie bo w końcu mamy się wybrać na misję! – Powiedział wesoło Natsu.
- Właśnie, właśnie! Ale zgłodnieliśmy i chcieliśmy sobie przygotować coś do jedzenia, ale jakoś tak wyszło… - Dodał Happy rozglądając się po brudnym pomieszczeniu. Dziewczyna z trudem powstrzymywała się od tego, aby im nie przywalić. Był jednak początek dnia, a ona nie chciała już sobie dalej psuć humoru.
- Dobra.. Tym razem Wam daruję. Idźcie poróbcie coś, a ja zrobię śniadanie.
- Aye sir! – Nie było im trzeba powtarzać. Blondwłosa uśmiechnęła się do siebie, po czym zaczęła przygotowywać posiłek.
Po śniadaniu cała trójka w dobrych nastrojach wyruszyła do gildii. Dzień był upalny (Czego nie można powiedzieć u nas >.< Wszędzie śnieg) Słońce parzyło niemiłosiernie. Każdy o zdrowych zmysłach szukał choćby odrobiny cienia. Nagle drzwi do gildii zostały otworzone pod wpływem mocnego kopnięcia.
- Jesteśmy! – Ryknął Natsu od razu wdając się w bójkę z Gray’em. Zostali jednak w porę zatrzymani przez Szkarłatnowłosą tyrankę.
- Nie mamy teraz czasu na bójki. Wyruszamy na misję.
- Aye sir! – Zasalutowali wszyscy.
Po jakimś czasie wszyscy siedzieli już w stalowej, ciężkiej maszynie, która miała ich zawieźć prosto do celu. Smoczy zabójca czuł, że z każdą sekundą jego choroba nasila się. Nagle dostał z pięści w brzuch od Erzy, która chciała ulżyć mu w cierpieniu. Salamander zgiął się w pół układając na kolanach tyranki.
- S-straszna…. – Wyjąkała Lucy.
- A tak w ogóle na czym polega ta misja? – Spytał mag lodu.
- Pewna wioska chcę zerwać kontrakt z bóstwem, którego świątynia leży na górze Haite. Jest to długa i niebezpieczna droga. Zwykły człowiek nie dotarł by na samą górę, dlatego zatrudnili do tego magów. Poza tym ponoć świątyni strzeże wielki wilk. Nikt by nie chciał ryzykować własnego życia.
- Dlatego to życie mamy ryzykować My tak? – Wtrąciła się Lucy. Szkarłatnowłosa kiwnęła potwierdzająco głową. Wszyscy spojrzeli się po sobie, a dalszą drogę przebyli w zupełnym milczeniu.
Ohayo! ^.^
Jest pierwszy wpis :) Trochę kminiłam nad nim ale się udał.
Happy: Jesteś pewna, że się udał?
No...Tak? A co?
Happy: Szczerze....Mi się nie podoba :3
Ty durny kocie! *zaczyna gonić po pokoju* Czytajcie kochani!
Co jak co ale jak Natsu się weźmie za śniadanie to zawsze jest bałagan ! XD Oł yeaaa MISJA ! ;D Sama miałam pomysł z górami ale nie zbyt mi to wyszło ; c Coś czuje, ze będzie się działo ^^ Kochana jeśli możesz pisz dłuższe notki ! <3
OdpowiedzUsuń